Tuwimowcy
Łubu-dubu retro!
Łubu-dubu! Szast prast! Minął tydzień, mamy weekend, czas na odpoczynek i małe łubu-dubu. Tym bardziej, że pogoda nie wypędza na dwór. Zapraszam na wirtualną imprezę, a właściwie od razu na dwie (chwila, proszę jeszcze nie wchodzić na parkiet! Dopiero umyli i wypolerowali, można zaliczyć gwałtowne łub-dub ze zmianą pozycji z prostopadłej na równoległą do podłogi, jeszcze chwilę posiedźmy).
Kilkanaście dni temu nasi maturzyści odebrali od fotografa swoje zdjęcia ze studniówki. Jak można było oczekiwać, fotki wzbudziły wśród uczniów gwałtowne ożywienie i wesołość — ostatecznie, studniówka jest tylko raz, a parkiet przyciąga jak magnes, nawet jeżeli pojawia się tylko na zdjęciu. Pomyślałem wtedy, że poszukam fotek z imprez, na których Tuwimowcy pojawiali się w przeszłości. Znalazło się kilka… z udziałem naszych nauczycieli… Przy czym fotosy zrobiono na „tajnych” imprezach grona pedagogicznego.
Pstryk! i igła na krążek. DJ rozkręca winyl.
Impreza w klimacie lat sześćdziesiątych, przetańczona pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku…
Elvis wiecznie żywy? Bokobrody by się zgadzały, ale opaska na czole i wzory na koszulach wskazują na subkulturę hipisów. (Panie Dyrektorze, nikt Pana tutaj nie rozpozna, proszę być spokojnym…)
A teraz kolejna scena. Słychać gwizd bacy. Karczma w Beskidach, początki XXI wieku, ciało pedagogiczne (kto wymyśla takie wyrazy?) odkrywa swoje drugie „ja”. Inspiracja nadchodzi z podłogi.
Kolejna scena z karczmy. Profesor jeszcze bez muszki, za to z czupryną. Tańczy z naszą byłą Panią Wicedyrektor.
I jeszcze jeden klimatyczny duet. Czupurny Pazur wabi swoją sympatyczną towarzyszkę. Chyba skutecznie.
Ostatnie ujęcie z zabawy. Szkoda, że nie słychać, o czym Panowie rozmawiają, w każdym razie z pewnością grozi im nadciśnienie 🙂 Pani Jola znajduje się bliżej, i chyba też nie słyszy.
Już późno. Membrany głośników dziurawe, baca każe się zabierać. Może jeszcze kiedyś wrócimy na parkiet? Zbiory blogoteki stopniowo się powiększają, może pojawią się kolejne ciekawe materiały. Ostatecznie, wciąż jeszcze nie wypłynęły zdjęcia ukazujące efektowną choreografię Profesora Stoeckera, włącznie ze słynnym wkręcaniem pięty w parkiet a la „gaszenie papierosa”. Mam nadzieję, że ktoś takie trzyma w swoim albumie. Może się podzieli?
Pozdrawiam wielbicieli rock’n rolla i góralskich kapel. Łubu-dubu!
Pani Marysia na bis
Witam wszystkich, którzy zdecydowali się trochę popsuć swój wzrok przed ekranem. Dzisiejszy wpis będzie dość krótki, ale wymowny — wszystko za sprawą materiałów, które niedawno otrzymałem od dziewcząt z klasy 3 et. To zdjęcia i filmik z pożegnania, jakie uczniowie Tuwima zgotowali Pani Marysi tuż przed Jej przejściem na emeryturę. Materiał sam ciśnie się do cyberprzestrzeni, nie będę mu w tym przeszkadzał. Tym bardziej, że do tej pory wizerunek Pani Marysi pojawił się na tym blogu tylko raz, i to w postaci kreskówki.
Pożegnanie zaplanowano potajemnie. Spiskowcy ustalili datę, godzinę i rodzaj pożegnalnych upominków (kwiaty i „Czekoladowe tajemnice”). Nikt się nie wygadał. „Byłam zaskoczona”, powiedziała później Pani Marysia, „nie miałam żadnych przecieków, że uczniowie coś szykują”. Chyba myślała, że po cichu przejdzie na emeryturę. Tymczasem w piątek 26 stycznia wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej. O wyznaczonej godzinie na korytarz przy portierni wylała się fala uczniów z różnych klas. Odśpiewano „Sto lat niech nam żyje! A kto? Pani Marysia”, rozległy się brawa. Gdyby na portierni leżała gitara, pewnie spontanicznie zagrałaby jakiś nastrojowy kawałek… Nawiasem mówiąc, parę dni wcześniej widziałem uczniów żegnających się indywidualnie. Na tzw. misia — kto przytulał się kiedyś do tej zabawki, ten wie o czym mowa. Sam też miśkowałem.
26 stycznia Tuwimowcy wystawili piątkę nie tylko Pani Marysi, ale też sobie samym. I chyba na tym wniosku zakończę opis całego wydarzenia. Zamiast przydługiego, landrynkowego opisu proponuję filmik poniżej:
Aby odpowiednio zakończyć dzisiejszy wpis, będę potrzebował małego wtrętu historycznego o Spartanach… Jak wiadomo, starożytni Spartanie lubili dzidy, guzy, siniaki i słabe jadło, sztukę traktowali po macoszemu („dobra, namaluj mi coś na ścianie jak już musisz, ale masz 15 minut”). Oprócz tego słynęli ze zdolności do krótkiego i trafnego wypowiadania się. W dwóch słowach zamykali myśl, którą Ateńczyk Platon rozpisywał na cały traktat filozoficzny. Po co tym piszę? Po prostu — jeżeli kiedyś ktoś, kto nie chodził do naszej szkoły zapyta was, jaka była mityczna Pani Marysia, wskażcie mu palcem powyższy filmik i odpowiedzcie krótko, po spartańsku: zobacz, jak Ją pożegnali.
Pozdrowienia 🙂 dla wszystkich czytających.
Ostatni teledysk Pani Marysi
Ten news łupnie Was w głowę jak piłka lekarska zrzucona z samego czubka Wieży Eiffela. Nie spodoba się Wam. Otóż spełnia się jedna z przepowiedni Nostradamusa dla naszej szkoły, które opublikowałem w poprzednim wpisie: Pani Marysia przechodzi na emeryturę z końcem bieżącego miesiąca! Nie zobaczymy Jej po feriach… Nie muszę wyjaśniać, jaka to fatalna wiadomość dla wszystkich stałych bywalców Tuwima. I, tak po ludzku, bardzo smutna. Bo nie tylko tracimy niezawodnego pracownika szkoły, ale także bardzo życzliwą osobę.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że Pani Marysia to Kolumb naszej portierni — pracuje w Tuwimie od początków szkoły w 1991 roku. Kolejne generacje uczniów pożyczały u Niej szkolne kalkulatory, pinezki i nożyczki, dostawały mundurek spod lady, kserowały książki, kupowały podręczniki z drugiej ręki. Wszyscy znamy przepis na Panią Marysię: (energia2 + gotowość do pomocy3 + fachowość * ∞ (nieskończoność)) — L‑4(≈3 dni/26 lat). A co po 31 stycznia? No cóż, Pani Marysia będzie odpoczywać w domu. Czasem wypadnie na dwór, może na grzybki — jest specjalistką od zbierania grzybków, wie po którym jegomościu grożą halucynacje lub drewniany język.
Kilka dni temu nasza Xero Hero nakręciła swój ostatni teledysk, jak zwykle odważny i niestandardowy (pamiętacie jeszcze Jej poprzedni soundtrack?). Popatrzcie i posłuchajcie, nie zapomnijcie przy tym podkręcić głośności. Najlepiej oglądać na komórce, gdyż rozdzielczość wideo nie powala na kolana. Tytuł utworu to „Ksero nie działa”.
Najstarszy film świata nosi tytuł „Wyjście robotników z fabryki”. Powstał jeszcze w XIX wieku i oczywiście daleki jest od technicznej doskonałości. To samo można powiedzieć o powyższym animowanym teledysku. Animacja jest krótka i toporna, ruchy niezbyt dopracowane. Na szczęście sytuację ratuje wokal Kserokopistki. Słyszymy śpiewną recytację z epizodycznym drugim głosem w chórze (też należy do Pani Marysi, ale został sztucznie obniżony). Przytoczę początek piosenki, gdyż w paru miejscach dźwięk jest lekko niewyraźny:
Przyciskam, naciskam, naciskam, przyciskam.
Ksero nie działa,
przyciskam, naciskam, naciskam, przyciskam,
poszedł korbowód. Korbowód!
Dziś nie ma ksera.
Korbowód!
Ksero nie działa. Ale lipa, ale lipa, ale, ale, ale…
Samo życie… Pozdrawiam wszystkich. Szczególnie Panią Marysię, której życzę porządnego odpoczynku po wielu latach naciskania i przyciskania, pożyczania, rozliczania, prasowania i sprzedawania 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Wariacki sezon jesienno-zimowy. Jesteśmy w środku nawałnicy
Dzisiaj zamieszczam ostatni wpis z serii „szkolne szaleństwa”. W poprzednich odcinkach z tej serii przytaczałem szkolne uwagi i komentowałem inne wariackie numery, do jakich doszło pod naszym dachem. Teraz kontynuacja.
Zacznę ten wpis od krótkiej powtórki z meteorologii. Jak każdy z nas wie, powietrze może mieć niższe lub wyższe ciśnienie — kiedy masy powietrza o zdecydowanie różnym ciśnieniu wchodzą w kontakt, mamy do czynienia z turbulencjami, a nawet katastrofą. Pojawia się burza albo trąba powietrzna, dochodzi do zawirowań, zrywania czapek z głów, unoszenia w powietrze. Do czego zmierzam? No cóż, mam więcej niż wrażenie, że pewnego rodzaju trąba powietrzna hula obecnie po szkołach. Także po naszej. Z jednej strony mamy „front niskiego ciśnienia”, który u niejednego wywołuje ból głowy — mówię o zaliczeniach, sprawdzianach, sprawdzianikach, unikach i zdawaniu (nie zaliczam tutaj zdawania baterii i karmy dla zwierząt w pokoju nauczycielskim, wyrabianie takich zachowań raczej nie boli). Z drugiej strony mamy „front wysokiego ciśnienia”, który już wkrótce zacznie dominować. Mowa oczywiście o atmosferze Świąt i pogodzie ducha. Dopóki wyż nie wygra z niżem, będziemy miotani przez metaforyczny cyklon.
Podobno najlepszym miejscem na kryjówkę podczas cyklonu jest jego centrum, czyli „oko”, gdzie panuje niezmącony spokój. Jak ja bym chciał trafić do takiego środka trąby powietrznej, do samego epicentrum! Wy pewnie też. Niestety już tam jestem i żadnego chilloutu nie znajduję…
Sprawdziany i zaliczenia. W sumie sprawdziany mamy od września, teraz nadchodzą w ostatniej fali znanej jako „Dzień ratunkowy”. Wielu pomogą poprawić ocenę na koniec semestru, czasem wywołają okrzyk nauczyciela: ratunku! Oczywiście dlatego, że testy to miejsce, gdzie można odkryć perełki językowe i nieoczekiwane prawdy naukowe lub historyczne. Część takich znalezisk można chyba przypisać zmęczeniu piszącego. Oto garść przykładów:
Pytanie: kim był Arystoteles? Odpowiedź: Arystoteles był Grekiem. Długo żył.
Pytanie: znane ci biuro podróży? Odpowiedź: Dzika Baba. [A jednak jest takie!]
Pytanie: jak poinformujesz gościa hotelu, że masz dla niego wiadomość (po angielsku)? Odpowiedź: I have massage from you [zamiast: I have a message for you; zamiast wiadomości dla gościa wychciewamy (?) od niego masaż — co za przyjemna pomyłka :)]
Starsza perełka spoza sprawdzianów, warta przytoczenia przy okazji: podczas rozmowy z nauczycielem uczeń stwierdza, że znajdzie surykatkę, która urodzi mu dziecko 🙂 [Ta zgubna sympatia do futrzaków! Surogatki chyba się nie obrażą …]
A oto sprawdzian trzecioklasisty, rysunek na odwrocie kartki — tańczący chłopek oraz koźla główka. Reszta strony pusta — chyba jednak zmęczenie?
Nadchodzące Święta widać nie tylko na sprawdzianach. W klasach zaczynają pojawiać się Mikołajowie i renifery o migoczących nosach. Nie mówię tu o halucynacjach wywołanych przez intensywną naukę, ale faktycznych „żywych obiektach trójwymiarowych”. Bo niby co widać na zdjęciu poniżej, jeśli nie Mikołaja z reniferem? Tylko jeden drobiazg się nie zgadza: Mikołaj jest bez brody, a renifer z brodą.
No, chyba tyle na dzisiaj. Przez najbliższe półtora tygodnia będziemy pod wpływem psychologicznego niżu i wyżu, przejściowych rozpogodzeń, nawałnic i wywołanych przez nie stanów lękowych. Potem się rozpogodzi i będziemy mogli w spokoju spędzić Boże Narodzenie.
Pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza meteoropatów.
Rozpoznajemy naszych nauczycieli — rozwiązanie zagadki
Witam. Najwyższa pora na rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu na blogu — jak pamiętacie, zamieściłem tam dawne fotki naszych nauczycieli i zaproponowałem, aby czcigodni bywalcy naszej szkoły rozpoznali swoich profesorów. Przebieg dalszych wydarzeń wykazał, że zadanie wcale nie było takie łatwe. Zamiast zamieszczać rozwiązanie zagadki na szkolnym facebooku, ten i ów podchodził do mnie w ustronnym miejscu i proponował swoje rozwiązanie szeptem lub półgłosem. Dosłownie — nasze rozmowy brzmiały jak spowiedź albo tajne zebranie spiskowców. Co więcej, nikt nie rozpoznał poprawnie wszystkich nauczycieli. A miało być łatwo… (robię zdziwioną minę).
Nie będę przedłużał. Oto rozwiązanie zagadki: dziewczynka z warkoczykami — Pani Wiesia, religia; maluch — Pan Jarek, geografia; chłopak w golfie — Pan Łukasz, WF i animacja czasu wolnego; dziewczynka w spódniczce na szelkach — Pani Dyrektor; drużyna sportowa — Pan Arkadiusz, przedmioty informatyczne. Oślepiająco oczywiste? Oni naprawdę się nie zmienili!
Odgadnięcie Pani Wiesi i Pana Łukasza nie sprawiało dużego problemu. Rozpoznanie Pani Dyrektor wymagało nieco więcej wyobraźni. Panowie Jarosław i Arkadiusz okazali się trudniejszymi „eksponatami”, ich fotosy domagały się większych akrobacji mentalnych. Mało kto rozpoznał Pana Jarka — a właściwie Jarusia, czy to po twarzy, czy po kraciastym kołnierzyku. Swoją drogą, lata płyną a kraciaste ubrania się nie zmieniają. Panie Jarku, może już czas na moro w postaci uwielbianej przez Pana mapy konturowej? Identyfikacja Pana Arka była o tyle trudna, że pokazaliśmy go na zdjęciu grupowym. Spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie sportowców — teraz łatwiej? Prawdziwy profesor od informatyki stoi w górnym rzędzie jako druga… przepraszam, trzecia postać od lewej.
Pan Arkadiusz zamienił siatkę do gry na sieć Internetu, a szatnię klubową na kantorek przy sali informatycznej. Trener też się zmienił 🙂 Tylko sentyment do sportu pozostał — profesor z informatyki lubi od czasu do czasu poszusować na rowerze po górach, pływa też na kajakach.
Tyle na dzisiaj. W walizce Tuwima czai się więcej ciekawych zdjęć, które czekają na publikację. Zobaczycie je przy innych okazjach. Pozdrawiam!
Wehikuł czasu. Nasi nauczyciele przed laty
Witam Wszystkich. Jestem z powrotem na blogu. Nie uciekłem stąd na dobre.
Jak wiadomo, istnieją miasta-duchy, w których nikt już nie mieszka oraz samochody opuszczone na pastwę zielska i złomiarzy. Podobnie, są też „porzucone” blogi, na których zamarła jakakolwiek aktywność pisarska. Ich autorzy nie mają na blogowanie czasu, powiedzieli już wszystko, znaleźli inne zajęcie, albo wyszli na dziesięć minut do sklepu i już nie wrócili. No cóż, w moim wypadku do porzucenia blogu nie doszło. Byłem po prostu ostatnio zajęty i — jak to zwykle w listopadzie — doświadczałem niezbyt dobrych biorytmów. Encefalograf i spirometr też trochę wariowały. Ale już jestem z powrotem.
Listopad sprzyja wspominkom, stąd proponuję Wam dzisiaj małą, niemęczącą podróż w czasie. W sumie drobnostkę. Zobaczmy jak nauczyciele Tuwima wyglądali jako uczniowie, albo w ogóle jako dzieci. Proponuję zabawę — pokażę Wam zdjęcia, a Wy zgadnijcie, których nauczycieli przedstawiają. Odpowiedzi zamieszczajcie w komentarzu do tego wpisu na Facebooku. Nagród niestety nie przewiduję, ale czy zawsze musi być coś za coś? Proponuję zabawę dla samej zabawy 🙂
Oryginalne zdjęcia są zarówno kolorowe jak i czarno-białe. Ponieważ kolor fotek może sugerować obecny wiek pokazywanych osób, zamieszczam wszystkie zdjęcia w odcieniach szarości. Nawet z tym utrudnieniem zgadywanka nie będzie trudna. Lekki kłopot może sprawić tylko jakość fotografii. Niektóre wyglądają na przedwojenne, robione za Julka Tuwima albo nawet Julka Cezara. Ciekawe, jak będą wyglądać nasze papierowe zdjęcia za kilkadziesiąt lat. Pokazywane poniżej zdjęcia trochę wyblakły, odwrotnie niż osoby, które pokazują 🙂
Poprosiłem naszych nauczycieli o zdjęcia ze szkoły, ale dostałem takie, jakie się zachowały. Zresztą sami popatrzcie. Na jednym widać malca w towarzystwie dwóch postaci, w tym kudłatego ziomka w kapeluszu. To zdjęcie zrobiono na pastwisku, a więc w jednej z najstarszych szkół świata. Ciekawe, czy zgadniecie kogo przedstawia? Kto mógł wyrosnąć z tego malucha? Oczywiście nie z owieczki, bo ta już w wieku dwóch lat ma ustalony wygląd, charakter i poglądy. Kim jest harcerz patrzący prosto w obiektyw i jego druga odsłona, amator golfa? A kim osóbka z warkoczykami i lenonkami, uśmiechająca się z ławki? Jeszcze nie wie, co jej przyszłość zgotuje 🙂 A dziewczynka ze spódniczką na szelkach? Wygląda tak niewinnie… Którego z naszych nauczycieli widać na zdjęciu drużyny sportowej? Przy okazji — nie była to drużyna piłki nożnej, tylko ręcznej. Grali chyba jako młodzieżowa sekcja BKS‑u.
Zdjęcia pokazują pięciu nauczycieli. Napiszcie, kogo rozpoznajecie. Gdy dacie sobie z tym zadaniem radę, to z pewnością przyznacie mi rację: osoby ze zdjęć do dzisiaj nie dały się ugryźć zębowi czasu. Nie zmieniają się. Z pewnością nie nadają się do plotkarskich serwisów z Internetu, gdzie można znaleźć działy tematyczne w rodzaju „celebrities that age terribly” — celebryci, którzy okropnie się starzeją (dziwnym trafem wszyscy ci Internetowi starcy mają jeszcze z pół życia przed sobą). Trafiłem niedawno przypadkiem (podkreślam: PRZYPADKIEM) na taką stronę, gdzie zobaczyłem dwa zdjęcia tej samej aktorki — jedno pokazywało sympatyczną dziewczynkę, a drugie osobę starszą o kilkadziesiąt lat, zestarzałą w naprawdę okropny sposób. Tyle, że na zdjęciu była w charakteryzacji aktorskiej. Do jakiegoś serialu o zombie, miała podkolorowaną skórę i zęby, które zarażają próchnicą na odległość… Dziennikarstwo chyba wciąż jeszcze czeka na Freuda.
Wracając do głównego wątku — poznajecie nauczycieli ze zdjęć? Bardzo się zmienili? Kto zmienił się najbardziej? Komentarze zostawiajcie na naszym profilu facebookowym. (facebook.com/zstuwim/)
Pozdrawiam i czekam na odzew. Tylko nie dajcie mi się zbytnio przy tym zestarzeć.