Szkolne zaułki
Powrót do Epoki Lodowcowej
Początek października. Parę dni temu było dość zimno, niektórzy bywalcy Tuwima siedzieli w klasach ubrani w bluzy, a nawet kurtki. Strój szkolny stanowił dodatkowe ocieplenie drżących ciał, chociaż zdarzały się też osoby w samych T‑shirtach z nadrukowanymi palmami — tym było chyba jak w tropikach. Palmy, „waciaki” z bluz i kurtek oraz klasyczne mundurki patrzyły zgodnie jak odchodzi lato.
Na zimę jesteśmy przygotowani. Budynek szkoły jest ocieplony. Nie to, co w początkach roku szkolnego 2009–2010, gdy z sypiącego się budynku przy ulicy Jaskrowej Tuwimowcy przenieśli się do sypiącego się gmachu przy Filarowej. Trochę przesadzam, budynek przy Jaskrowej raczej nie miał przed sobą przyszłości — ściana zewnętrzna w sali 32 ruszała się wesoło, przez szczeliny pewnie dałoby się grypsować, stan całości był zdecydowanie zły. Gmach przy Filarowej był nie tylko w lepszej lokalizacji, ale i w lepszym stanie — raz tylko wypadło okno, ale reszta pozostała niewzruszona. Gorzej, że brakowało sal, a sam budynek nie był ocieplony 🙁
W zimniejsze dni uczniowie Epoki Lodowcowej chyba też chowali się w „waciakach”.
Na szczęście przyjechał styropian.
Właściwie przyjechało kilka ciężarówek ze styropianem, a oprócz tego koparka, która zaczęła kopać szkolną fosę. Tuwimowcy niewątpliwie poczuli „jesień średniowiecza” i poznali, czym jest przebywanie w oblężonej twierdzy. Patrząc w okno człowiek dostrzegał po drugiej stronie dyskretny cień ciągnący za sobą po rusztowaniu płachtę styropianu. „Dzień dobry!” „A… dzień dobry…”
Ponadto brakowało sal. Klasy 217 i 218 dopiero powstawały kosztem szkolnego korytarza. W niektórych salach dwóch nauczycieli prowadziło jednocześnie dwie lekcje. Jeden miał biurko, a drugi krzesło w kącie. Tablicę dzieliło się na połowę, a gąbką ludzie Epoki Lodowcowej dzielili się jak mięsem mamuta. Lewym uchem uczeń poznawał niemiecki, a prawym angielski. Mógł sobie przełączać kanały. Zanim sale 217 i 218 zostały ukończone, zdarzały się nawet lekcje na stołówce szacownej Samochodówki. Uczniowie wspomnianej szkoły spożywali zupę lub kotlet, dzwonili sztućcami o talerze i omawiali problemy egzystencjalne, a Tuwimowcy siedzieli z boku, wdychali zapach obiadu i robili sobie listening z angielskiego. Tak angielski trafiał przez pusty żołądek do serca.
Dzisiaj mamy w szkółce całkiem ciepło, ale cywilizacja „skór i futer” nie wymarła. Fakt, niektórzy rzeczywiście źle znoszą niższą temperaturę, trudno. Tylko co powiedzieć, gdy opatulony ludek siedzi przy otwartym oknie? Jaki jest jego sekret — czy ma coś do ukrycia?… 🙂
Pozdrawiam wszystkich marznących!
756 total views
Pani Marysia na bis
Witam wszystkich, którzy zdecydowali się trochę popsuć swój wzrok przed ekranem. Dzisiejszy wpis będzie dość krótki, ale wymowny — wszystko za sprawą materiałów, które niedawno otrzymałem od dziewcząt z klasy 3 et. To zdjęcia i filmik z pożegnania, jakie uczniowie Tuwima zgotowali Pani Marysi tuż przed Jej przejściem na emeryturę. Materiał sam ciśnie się do cyberprzestrzeni, nie będę mu w tym przeszkadzał. Tym bardziej, że do tej pory wizerunek Pani Marysi pojawił się na tym blogu tylko raz, i to w postaci kreskówki.
Pożegnanie zaplanowano potajemnie. Spiskowcy ustalili datę, godzinę i rodzaj pożegnalnych upominków (kwiaty i „Czekoladowe tajemnice”). Nikt się nie wygadał. „Byłam zaskoczona”, powiedziała później Pani Marysia, „nie miałam żadnych przecieków, że uczniowie coś szykują”. Chyba myślała, że po cichu przejdzie na emeryturę. Tymczasem w piątek 26 stycznia wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej. O wyznaczonej godzinie na korytarz przy portierni wylała się fala uczniów z różnych klas. Odśpiewano „Sto lat niech nam żyje! A kto? Pani Marysia”, rozległy się brawa. Gdyby na portierni leżała gitara, pewnie spontanicznie zagrałaby jakiś nastrojowy kawałek… Nawiasem mówiąc, parę dni wcześniej widziałem uczniów żegnających się indywidualnie. Na tzw. misia — kto przytulał się kiedyś do tej zabawki, ten wie o czym mowa. Sam też miśkowałem.
26 stycznia Tuwimowcy wystawili piątkę nie tylko Pani Marysi, ale też sobie samym. I chyba na tym wniosku zakończę opis całego wydarzenia. Zamiast przydługiego, landrynkowego opisu proponuję filmik poniżej:
Aby odpowiednio zakończyć dzisiejszy wpis, będę potrzebował małego wtrętu historycznego o Spartanach… Jak wiadomo, starożytni Spartanie lubili dzidy, guzy, siniaki i słabe jadło, sztukę traktowali po macoszemu („dobra, namaluj mi coś na ścianie jak już musisz, ale masz 15 minut”). Oprócz tego słynęli ze zdolności do krótkiego i trafnego wypowiadania się. W dwóch słowach zamykali myśl, którą Ateńczyk Platon rozpisywał na cały traktat filozoficzny. Po co tym piszę? Po prostu — jeżeli kiedyś ktoś, kto nie chodził do naszej szkoły zapyta was, jaka była mityczna Pani Marysia, wskażcie mu palcem powyższy filmik i odpowiedzcie krótko, po spartańsku: zobacz, jak Ją pożegnali.
Pozdrowienia 🙂 dla wszystkich czytających.
1,200 total views
Tuwim, Bruce Willis i Szkolna Pułapka 1
W szkole matury, za oknem chmury, a na niniejszym blogu bardzo stary film. Konkretnie najstarszy film nakręcony w naszej szkole — reżyserowany, montowany i obsadzony aktorsko przez uczniów klasy 3 a naszego dawnego liceum. Akcja dzieje się w 2002 roku w budynku na ulicy Jaskrowej; równie dobrze można powiedzieć, że wszystko rozgrywa się w psychice należącej do głównego i w zasadzie jedynego bohatera produkcji, Kujona (w sekundowych epizodach pojawiają się także: Ręka i Wc Nogi). O co chodzi z tą psychiką? Otóż film nosi tytuł „Sen”, co chyba od razu wszystko wyjaśnia. Swoją drogą, czy nasi uczniowie też miewają takie sny? Może maturzyści ? 🙂
Po obejrzeniu filmiku spontanicznie nadałem mu dodatkowy, hollywoodzki tytuł „Szkolna Pułapka 1″. Myślę, że mam do tego prawo. Główny bohater to drugi Bruce Willis, zamknięty w szklanych ścianach wrogiego świata, gdzie szyby się nie tłuką, po kilometrowych korytarzach snują się Obcy, a Pani Marysia właśnie zasypia w domu z kluczem do szkoły pod poduszką (pozdrawiam Panią Marysię!). Nasz Bruce Willis desperacko szuka wyjścia z uczelni: zagląda w kąty, cztery razy upada, raz wyskakuje przez okno, wspina się po linie, wbiega gdzieś i wybiega. Tym, co odróżnia go od Willisa nr 1 jest brak siniaków, podbitych oczu i krwawiących bosych stóp, oraz biała koszula zamiast spoconego podkoszulka. No cóż, jako uczeń liceum nie musiał nosić mundurka…
Dzięki filmowi zwiedzamy nasze dawne sale na ulicy Jaskrowej: fizyczno-chemiczną, biologiczną, gimnastyczną. Fajną mieliśmy salę gimnastyczną — nowoczesną, z balkonem dla widowni i sufitem niemalże drapiącym chmury. Obecnie korzystają z niej jakieś kluby sportowe, ale nie tak często jak my kiedyś. Innym wspomnieniem jest sala biologiczna. Od północy szafki porastał tam mech i paprocie, na południu rosły jakieś filodendrony i palmokształty. Uczniowie pukali w szybki akwarium. Za metalowymi barierami obok rybek czaił się Mesocricetus Auratus, który po wybudzeniu i wyciągnięciu z klatki okazywał się zdezorientowanym chomikiem syryjskim. Salą rządziła Pani Zosia, którą serdecznie pozdrawiam… 🙂
„Sen” jest efektem pracy czterech Tuwimowców: Łukasza, Barta, Jacka i Sławka. Mieli pomysł, poczucie humoru, chęci i niezbędne umiejętności techniczne. Oraz — niestety — archaiczną kamerę (zapewne piętnaście lat temu tak by jej nie nazwano). Jakość obrazu w filmie nie powala: oglądamy świat wzrokiem krótkowidza-astygmatyka, któremu podprowadzono okulary i ewentualnie wkroplono do oczu nieco atropiny (niewtajemniczonych odsyłam do Wikipedii). Mimo to zdecydowanie zachęcam do obejrzenia filmu. A przy okazji — może znajdzie się ktoś, kto nakręci Szkolną Pułapkę 2? No, nie dajcie się prosić!
Pozdrawiam Łukasza, Barta, Jacka i Sławka z dawnej 3 a, Panią Zosię, oraz czytelników bloga!
1,527 total views
Galernik — film grozy made in Tuwim
Witam wszystkich, którzy właśnie dotarli na szkolny blog. Jednocześnie proszę, by czytelnicy o słabych nerwach od razu zrezygnowali z dzisiejszego wpisu — wychodźcie stąd! Emigrujcie na przytulnego Facebooka! Dzisiaj wybieramy się do Mordoru, czyli na poprawkę / zaliczanie semestru z matematyki. Tam, gdzie mózg skwierczy jak frytka na patelni! Obejrzycie też pełen grozy film pt. Galernik…
Sala 203. O godzinie 10.35 wrota Mordoru otwierają się ze zgrzytem, aby wypuścić nagromadzone obłoki pary i siarki. Zaglądam do środka. Na ławce leży zmięta, szara bluza… ZOOM… to nie bluza, tylko bezładny ludzki kształt. Twarz niewidoczna — to będzie pierwszy człowiek, który dostanie odleżyn na czole. Naprzeciw ciśnie się blada grupa hotelarzy, coś zasłaniają. Gdy na chwilę się rozsuwają, w szczelinie między ciałami dostrzegam fragment biurka, a za nim Władczynię Pierścieni. Błysk na gotyckich, kruczoczarnych włosach. Wszechogarniające SPOJRZENIE pierwiastkujące człowieka do rozmiarów ułamka. Szybko wycofuję się. Godzinę później spotykam pomiętego ucznia z klasy 3 ct — wymieniamy ze sobą kilka zdań na temat wyzwań w jego życiu. Oto co mówi o matematyce (autentyczna rozmowa!):
Ja - Ile razy miałeś poprawkę z matematyki?
Uczeń — Raz przez wakacje, ale w sumie zaliczałem matematykę po każdym semestrze od pierwszej klasy.
Ja — Co jest dla ciebie najtrudniejsze w matematyce?
Uczeń — Pani z matematyki jest najtrudniejsza. Strasznie trudna jest.
Ja — A co sprawia ci kłopoty w samej matematyce?
Uczeń (jego głos cofa się do fazy przed mutacją) — Sinus cosinus razy minus dzielone przez inus.
Ja — Jak przygotowywujesz się do zaliczania semestru z matematyki?
Uczeń — Modlę się… Modlę się do Pana Boga…
No cóż, matematyka powstaje na przecięciu survivalu, wyobraźni i koncentracji umysłowej. Jest wymagająca. Pociesza fakt, że nawet jeśli przez czterdzieści pięć minut człowiek nie rozwiąże poprawnie jakiegoś działania, to głowa i tak pracuje, tworzą się nowe połączenia w mózgu, rozwija się empatia…
Pozdrawiam nasze drogie Panie Profesor z matematyki (na odległość; po tym wpisie inna forma komunikacji będzie wykluczona) i wszystkich błąkających się po bezdrożach Mordoru. Gaście światło i wstrzymujcie powietrze. Czas na premierę filmu pt. Galernik, który nakręciliśmy w zeszłym tygodniu.
[Dla niewtajemniczonych: w dawnych czasach (ponoć gdzieś do połowy XIX wieku) galernikami zostawali skazańcy i niewolnicy. Umieszczano ich na statkach-więzieniach, gdzie „dla zasady„oraz kary (ewentualnie) wiosłowali do utraty tchu przez długie miesiące i lata.]
Muzyka do filmu:
„In Light of Darkness” Jay Mana, www.ourmusicbox.com; bęben Taiko (Taiko drum 1) — www.JewelBeat.com
720 total views
Myślałem, że w szafie będzie trup, a to nadal żyje!
Niedawno w trakcie gromadzenia materiałów do bloga dokonałem niecodziennego odkrycia: znalazłem płytę CD z filmem nakręconym przez naszych uczniów w 2003 roku! Na dodatek to produkcja niszowa z odrobiną łobuzerki, która nie trafiła do ogólnego obiegu, ale od razu do niszy w dyrektorskiej szafie. Na czternaście lat (ile wy macie?). Wydobyta z krypty sprawiała wrażenie typowego medialnego umarlaka: była w pożółkłej kopercie i nosiła tytuł, z którego zachował się tylko początkowy fragment. Bez entuzjazmu wsunąłem ją do komputera i zacząłem reanimować. Za drugim razem zachrobotała, pisnęła i nagle szeroko otworzyła oczy. Od razu rzuciłem w jej stronę: mów wszystko co wiesz, tylko bez kręcenia! Po czym złapałem się za język. Continue reading
919 total views
Rap na portierni czyli Czterdzieści groszy
Rano dzwonił Justin. Chyba był niewyspany, bo wokal miał bezwładny i oklapły, jakiś taki bez życia. Zapytał tylko, czy pani Marysia z portierni Tuwima na pewno istnieje, czy też została wygenerowana przez komputer. Chyba liczył na tę drugą odpowiedź, ale od razu potwierdziłem, że pani Marysia istnieje w 3D. Ba, istniała w Tuwimie już dwadzieścia sześć lat temu. Justin westchnął ciężko i zaraz odłożył słuchawkę. Wiedziałem, czemu dzwonił: oczywiście usłyszał najnowszy track pani Marysi. Piosenkę szczerą w swojej zwyczajności, napisaną przez życie i wysłaną w świat bez udziału agentów uznanych wytwórni muzycznych. Nie krytykuję tutaj Justina, są przecież tacy, którzy go słuchają. Ale pani Marysi z portierni też się słuchają. Bywa oblegana. Każdy uczeń — jak widzę — okazuje jej autentyczną sympatię. Jak jej nie ma na miejscu, fani chodzą zagubieni po korytarzu z błędnym wzrokiem.
Dzisiaj posłuchamy najnowszego utworu pani Marysi.
Zanim do tego dojdziemy chciałbym przekazać kilka wiadomości z portierni. Continue reading
1,032 total views