Pani Marysia na bis

Witam wszyst­kich, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się tro­chę popsuć swój wzrok przed ekra­nem. Dzi­siej­szy wpis będzie dość krót­ki, ale wymow­ny — wszyst­ko za spra­wą mate­ria­łów, któ­re nie­daw­no otrzy­ma­łem od dziew­cząt z kla­sy 3 et. To zdję­cia i fil­mik z poże­gna­nia, jakie ucznio­wie Tuwi­ma zgo­to­wa­li Pani Mary­si tuż przed Jej przej­ściem na eme­ry­tu­rę. Mate­riał sam ciśnie się do cyber­prze­strze­ni, nie będę mu w tym prze­szka­dzał. Tym bar­dziej, że do tej pory wize­ru­nek Pani Mary­si poja­wił się na tym blo­gu tyl­ko raz, i to w posta­ci kreskówki.

Poże­gna­nie zapla­no­wa­no pota­jem­nie. Spi­skow­cy usta­li­li datę, godzi­nę i rodzaj poże­gnal­nych upo­min­ków (kwia­ty i „Cze­ko­la­do­we tajem­ni­ce”). Nikt się nie wyga­dał. „Byłam zasko­czo­na”, powie­dzia­ła póź­niej Pani Mary­sia, „nie mia­łam żad­nych prze­cie­ków, że ucznio­wie coś szy­ku­ją”. Chy­ba myśla­ła, że po cichu przej­dzie na eme­ry­tu­rę. Tym­cza­sem w pią­tek 26 stycz­nia wyda­rze­nia poto­czy­ły się zupeł­nie ina­czej. O wyzna­czo­nej godzi­nie na kory­tarz przy por­tier­ni wyla­ła się fala uczniów z róż­nych klas. Odśpie­wa­no „Sto lat niech nam żyje! A kto? Pani Mary­sia”, roz­le­gły się bra­wa. Gdy­by na por­tier­ni leża­ła gita­ra, pew­nie spon­ta­nicz­nie zagra­ła­by jakiś nastro­jo­wy kawa­łek… Nawia­sem mówiąc, parę dni wcze­śniej widzia­łem uczniów żegna­ją­cych się indy­wi­du­al­nie. Na tzw. misia — kto przy­tu­lał się kie­dyś do tej zabaw­ki, ten wie o czym mowa. Sam też miśkowałem.

To naprawdę dla mnie?

26 stycz­nia Tuwi­mow­cy wysta­wi­li piąt­kę nie tyl­ko Pani Mary­si, ale też sobie samym. I chy­ba na tym wnio­sku zakoń­czę opis całe­go wyda­rze­nia. Zamiast przy­dłu­gie­go, lan­dryn­ko­we­go opi­su pro­po­nu­ję fil­mik poniżej:

Aby odpo­wied­nio zakoń­czyć dzi­siej­szy wpis, będę potrze­bo­wał małe­go wtrę­tu histo­rycz­ne­go o Spar­ta­nach… Jak wia­do­mo, sta­ro­żyt­ni Spar­ta­nie lubi­li dzi­dy, guzy, sinia­ki i sła­be jadło, sztu­kę trak­to­wa­li po maco­sze­mu („dobra, nama­luj mi coś na ścia­nie jak już musisz, ale masz 15 minut”). Oprócz tego sły­nę­li ze zdol­no­ści do krót­kie­go i traf­ne­go wypo­wia­da­nia się. W dwóch sło­wach zamy­ka­li myśl, któ­rą Ateń­czyk Pla­ton roz­pi­sy­wał na cały trak­tat filo­zo­ficz­ny. Po co tym piszę? Po pro­stu — jeże­li kie­dyś ktoś, kto nie cho­dził do naszej szko­ły zapy­ta was, jaka była mitycz­na Pani Mary­sia, wskaż­cie mu pal­cem powyż­szy fil­mik i odpo­wiedz­cie krót­ko, po spar­tań­sku: zobacz, jak Ją pożegnali.

Pozdro­wie­nia 🙂 dla wszyst­kich czytających.

Loading

Face­bo­ok Comments