Monthly Archives: październik 2022
Łapiemy energię — Dzień Sportu 2022
Witajcie. Dzisiaj wracamy do atrakcji Szkolnego Dnia Sportu z zeszłej środy. Nie będzie to pełna relacja z przebiegu imprezy, a co najwyżej skrót wydarzeń — bardziej niż odległości czy lokaty chciałbym przywołać klimat zawodów w serii krótkich migawek.
Cofam kalendarz. Stadion w Wapienicy, 12 października. Dość zimno. Z początku zmotoryzowana publika siedzi w swoich samochodach na parkingu i żałuje, że nie ścięto drzew zasłaniających widok na stadion. Inni palą w krzakach dla rozgrzewki… Po 10.00 przyspieszenie. Oficjalna rozgrzewka. Zaraz wszystko ruszy.
Pan Mariusz — sędzia konkurencji biegowych — udziela uczniom instruktażu. Trochę niczym szeryf, z tym że zamiast rewolwerów trzyma w dłoniach pistolety startowe. W czasie biegów nie będą jednak używane — sygnały do startów będzie dawać klapnięcie dwóch desek na zawiasie.
Pan Jacek unosi deski nad głowę. KLAAAP!
Zaczyna się pierwszy bieg, a obok skoki w dal i wzwyż, oraz pchnięcie kulą. Na bieżni robi się gorąco. Lecą. Bieg na 100 metrów zacięty i pełen emocji. Zawodniczka z toru nr 6 kończy wyścig na torze nr 4. Przy Panu Mariuszu mdleją dziewczęta. W tle lata kula.
Po sąsiedzku skoki w dal. Zawodnicy zaczynają dolatywać do progu piaskownicy. Sędziujący im Pan Andrzej patrzy krytycznie, ale nie rwie włosów z głowy. Nie ma co, rekordów chyba dzisiaj nie będzie? Poczekajmy, zaraz skacze Daniel z fantastycznej klasy 4 ctp…
To jest moc! Daniel wbija się w piach po pas. Skok w dal czy na głębokość?
Chłopcy proponują wyścig nauczycieli. Panowie Piotr, Przemysław i Andrzej naradzają się spojrzeniami. Chyba nie mają dobrych butów, a Pan Andrzej musi szukać chętnego na skok w dal. Pobiegną za rok? Panie Piotrze, słyszy mnie Pan?
Sztafeta 4 x 100 metrów. „Teraz może być zamęt!”- Pan Mariusz rzuca ostrzeżenie sędziom na mecie.
Biegacze mkną po elipsie. Przekazują pałeczki zmiennikom, ci pędzą dalej, a sędziowie ze stoperami patrzą i dostają zadyszki. Znowu pałeczki. Wszyscy wgapiają się w sztafetę. Zawodnicy zjadają kolejne metry. Skręt, pałeczki, bieg. Wpadają na metę jak do odjeżdżającego autobusu nr 22. KONIEC! Sędziowie zgniatają stopery, ten bieg ich niemal wykończył. Koniec!!
Kto wygrał? Patrzcie na stronę szkoły i Facebooka. Moja nieoficjalna lista zwycięzców jest dłuższa — są nimi… wszyscy, którzy brali udział w Dniu Sportu. Świeżego powietrza i ruchu nigdy dość 😁😁😁 Trzeba tu podziękować naszym drogim Wuefistom za organizację Dnia, z pewnością nie był to dzień jak co dzień 👌
Koniec relacji. Do zobaczenia!
Załącznik — loty na mamucie
Poniżej pokaz skoków w dal w wykonaniu naszych absolwentów. Fotki zrobiono w 2009 roku, gdy — jak widać poniżej — doszło do starcia Tytanów. Pan Andrzej nie musiał grabić progu skoczni 😉
Rozpęd na belkę i sprężyna z jednej nogi…
Łyse bieżniki go nie powstrzymają.
Przelot nad bulą…
Dostał wiatr pod trampki. Pozycja na „siedzącego w ciasnej szafie”…
Orzeł z Tuwima ląduje! Ale urwał! Telemark na obie nogi, kolana ugięte, prawidłowo. Brawo 👍
Dreptando po magicznych Włoszech
Witajcie! Wakacje za nami, pora na nowe wpisy. Dzisiaj ogrzejemy się przy materiale z Włoch — niedawno gościła tam grupa z Tuwima, przywieźli sporo wrażeń i zdjęć. Jeśli idzie o te ostatnie, to tylu w jednym wpisie chyba jeszcze nie było. Dziękuję za wszystkie fotki, także za te, których nie dałem rady tutaj upchać.
A teraz do rzeczy. Wspomniana wizyta we Włoszech to tydzień objazdu po niezwykłych miejscówkach Italii, od Rzymu po wybrzeże Morza Tyrreńskiego, Materę i Vicenzę. Przedstawmy zacnych podróżników — turystów i hotelarzy — niestety w niezbyt dobrej rozdzielczości: Włochy 2022, Tutti Bambini 😉…
Obraz nosi tytuł „Szkoła Hotelarska”. Poniżej włoski plagiat, obraz „Szkoła Ateńska” namalowany przez mistrza Rafaela. Rafael, wstydź się.
Zamiast Pani Wiesi czerwoną szatę nosi filozof Platon. A teraz wracamy do wycieczki…
Start w Rzymie. Kierownik wycieczki czyli Pani Joasia i jej tajemniczy ochroniarze… Na szyjach gwizdki wskazujące, kto rządzi na wyjeździe… Dobra — wiem, że to nie gwizdki. Może panie gwizdały na palcach? 😉
Sympatyczna obstawa czuwa nad oniemiałym Panem Łukaszem — jego zastygła dłoń wciąż jeszcze wita się z włoskim rajem. Za grupą otwarty horyzont, fale kołysane bryzą, plaża, mewy, delfiny i syreny.
W Neapolu mewy niestety latają nad śmieciami, a jeśli są syreny, to na karetkach pogotowia epidemiologicznego. Za to reszta Włoch urzeka. Trochę zdjęć dla przykładu.
Wieczorne iluminacje nad wodami Morza Tyrreńskiego.
Grecka świątynia w Paestum.
Positano. Miasteczko, w którym woda działa jak magnes — łatwiej zejść na dół niż wrócić.
Alberobello. Krzyknijcie w tym miasteczku jego nazwę, a echo zawoła „bello…bello…bellooo”. Domki rodem z dziecięcego marzenia albo rysunku…
Pani Wiesia pozuje słońcu. Scena niczym z obrazu mistrza Caravaggia.
Pompeje czyli wycieczka dwa tysiące lat wstecz.
Nasi tu byli… ale demolkę zrobił Wezuwiusz.
Vicenza, kolejne zastygłe dłonie na tej wycieczce.
Turyści słuchają w zadumie. Szkolny Bajarz po lewej właśnie sobie uświadomił, że nie zakręcił prysznica przed wyjazdem…
Chyba dreptusiom trochę spuchły nogi…
W jeden tydzień towarzystwo wydreptało spory kawałek Włoch — Rzym z Watykanem, Paestum, Amalfi, Capri, Agropoli, Alberobello, Materę, Neapol, Pompeje, Vicenzę i Padwę. Wrażeń i doświadczeń od groma, do tego w najniższej możliwej cenie i w najlepszej formie. Wszystko umożliwiło biuro podróży Polan Travel, wyjazd wypalił też oczywiście dzięki zacnym opiekunom wycieczki i naszej wspaniałej młodzieży 👍👍👍
Ktoś wie, czy oniemiała dłoń Pana Łukasza dalej wita Italię? 😊
Tutaj się pożegnam. Pozdrawiam wszystkich, ciao!
Szkoła Ateńska (w odświeżonych kolorach).