Obchody i święta

Dzień Otwarty, czyli powrót na imprezę

Gdy­bym zatrud­nił sztucz­ną inte­li­gen­cję, to dzi­siej­szy wpis był­by już zeszło­ty­go­dnio­wym. Cóż, jak się rzeź­bi cha­łup­ni­czo wła­sny­mi siła­mi, to trze­ba się uzbro­ić w cier­pli­wość… Trud­no. Przejdź­my do rze­czy. Dzi­siaj wpro­si­my się na szkol­ny Dzień Otwar­ty w wer­sji cyfro­wej — poka­żę kil­ka fotek, któ­re umknę­ły social mediom i dorzu­cę do nich swo­je trzy gro­si­ki. Wra­ca­my na imprezę.

28.04, pią­tek przed połu­dniem. Jeste­śmy w środ­ku mły­na. Goście z pod­sta­wó­wek dopi­su­ją, momen­ta­mi na scho­dach przy por­tier­ni jest ścisk jak w Black Friday.

Dzień Otwarty 2023

Nie będzie oglą­da­nia mebli jak w salo­nie Ikei. Na szczę­ście! W Dzień Otwar­ty ludzie z Tuwi­ma mają lep­szy towar dla gości — swój vibe i kre­atyw­ność. W kla­sach i na kory­ta­rzach widać deko­ra­cje nawią­zu­ją­ce do kra­jów i kul­tur z całe­go świa­ta. Na pierw­szym pię­trze widzę Wło­chy, Mek­syk i Chi­ny, do któ­rych wcho­dzi się  z gar­bem i poko­rą przez cegla­ny tunel. Mło­dzi z pod­sta­wó­wek mają szan­sę wejść w wypro­sto­wa­nej pozycji.

Smok z Azji

Wej­ście Smo­ka i tunel do Chin. Wej­dziesz tyl­ko z pokło­nem i wido­kiem na swo­je trampki.

Poręcz, wskok po scho­dach i zakręt. Dru­gie pię­tro. Odwie­dza­ją­cy oglą­da­ją bar­mań­ski show, któ­ry zna­ko­mi­cie roz­krę­cił Pan Patryk ze swo­ją fan­ta­stycz­ną eki­pą. Oraz sale, a w salach ludek, któ­ry w poprzed­nich latach przy­szedł do szko­ły, aby zoba­czyć Dzień Otwar­ty. W drzwiach niczym wodo­ro­sty snu­ją się kolo­ro­we kota­ry z papie­ru. No to nur­ku­je­my przez taką kota­rę do jed­nej z sal…

Ramzes podwójny

Egipt odsła­nia swo­je tajem­ni­ce… 💪💪💪 Tra­fia­my na zaba­wę u fara­ona, z Egip­cjan­ka­mi, dzi­da­mi i bosą tan­cer­ką na czer­wo­nym dywa­nie. Ram­ze­si z 1 bt mil­czą jak mumie, ale poka­zu­ją pal­ca­mi hie­ro­gli­fy, któ­re dają się łatwo odszyfrować… 😉😉😉

Egipcajnie

Ucznio­wie z pod­sta­wó­wek krą­żą po salach. Niby tro­chę nie­śmia­li, ale roz­glą­da­ją się, tu coś zaga­da­ją, tam porwą ciast­ko lub nabio­rą coś cie­ka­we­go z miski… Wzro­stem wyróż­nia­ją się łow­cy-zbie­ra­cze, któ­rzy prze­cze­su­ją sale w środ­ku dnia — Pano­wie Infor­ma­ty­cy oraz Pani Wie­sia. To juro­rzy kon­kur­su „Z Tuwi­mem przez świat”, oce­nia­ją wystrój sal, kostiu­my uczniów i ser­wo­wa­ne potra­wy. Egipt zdo­bę­dzie u nich pierw­sze miej­sce. Gratulacje! 😉

Licznik

Na kory­ta­rzu luz jak w Rio. Do Pana Andrze­ja, któ­ry dyżu­ru­je koło fila­ra pod­cho­dzi Michał z kla­sy turystycznej.

—  Ma pan taki sam kubra­czek jak Szrek.

—  Ty łobuzie!!

Pan Andrzej pio­ru­nu­je Micha­ła wzro­kiem, ale naj­wy­raź­niej ma ubaw z tej sytuacji.

Taniec

Hisz­pan­ki i sym­pa­tycz­na zaba­wa przy gorą­cych rytmach 😉

Chwi­lę póź­niej Pan Andrzej sta­je się eks­po­na­tem. Chło­pak z Tuwi­ma pod­pro­wa­dza do nie­go gru­pę uczniów z pod­sta­wów­ki i wska­zu­je brodą:

 —  O, tutaj widzi­cie faj­ne­go nauczy­cie­la. Zwie­dził pół świata!

Mło­dzi oglą­da­ją okaz z zacie­ka­wie­niem i odcho­dzą. Sytu­acja powta­rza się jesz­cze dwa razy, a póź­niej Pan Andrzej uda­je się — jak praw­dzi­wy eks­po­nat — na kon­ser­wa­cję her­ba­tą w poko­ju nauczycielskim.

Licznik 2

Na miej­scu daw­ne­go skle­pi­ku znaj­du­je się sto­isko z wło­ski­mi sma­ko­ły­ka­mi. Cie­szy się zain­te­re­so­wa­niem gości, raz po raz czy­jaś ręka pory­wa deli­cje z bla­tu. W koń­cu ze sto­łów zni­ka cały poczę­stu­nek.  —  Wszyst­ko mi zje­dli…  —  tak jak­by z nutą smut­ku zauwa­ża kie­row­nicz­ka sto­iska, Pani Aneta.

Bonjour Madame

x x x x x

Trzy­dzie­ści minut po pierw­szej impre­za się koń­czy i płyn­nie prze­cho­dzi w sprzą­ta­nie szko­ły. We śro­dę zaczy­na­ją się matu­ry i wszyst­ko musi lśnić. Tak­że tabli­ce, z któ­rych trze­ba poście­rać rysun­ki. Cięż­ko to przy­cho­dzi, gdy widać, że tabli­cę dotknę­ła ręka szkol­ne­go Leonar­da. Żegnaj, Mona Liso z Meksyku…

Leonardo

Licz­by to tyl­ko licz­by, ale mimo to zer­kam na licz­nik gości. Wyglą­da cał­kiem nieźle…

Licznik 3

I tyle na dzi­siaj. Trzy­maj­cie się!

 

Loading

Kabaret

Przez dłu­gą sieć gniaz­dek, kabli i świa­tło­wo­dów do mojej googlow­skiej skrzyn­ki na listy wpadł nie­daw­no skecz ze szkol­ne­go kaba­re­tu. Przed­sta­wie­nie przy­go­to­wa­li ucznio­wie kla­sy 3 etg pod bacz­nym okrzy­kiem naszej nie­za­stą­pio­nej biblio­te­kar­ki, Pani Doro­ty. Kaba­ret wyszedł zawo­do­wo, tyl­ko że pra­wie nikt tego kaba­re­tu nie zoba­czył — pra­wie, bo na poka­zie byli obec­ni nasi nauczy­cie­le. Dla­cze­go? Bo to był Dzień Nauczy­cie­la. Kaba­ret był tyl­ko dla nich, tak jak pani wyska­ku­ją­ca z tor­tu jest tyl­ko dla sole­ni­zan­ta na urodzinach.

Dzi­siaj ta pani wysko­czy z tor­tu po raz dru­gi. A ponie­waż jeden film powie wię­cej niż set­ka słów, od razu przejdź­my do oglą­da­nia. Oto pokój nauczy­ciel­ski w Tuwimie: 😉

Czytaj dalej

Loading

Otrzęsiny pierwszaków

W zeszłą śro­dę wybra­li­śmy się całą szko­łą na cał­kiem przy­jem­ny rajd. Kla­sy pierw­sze zali­czy­ły przy oka­zji otrzę­si­ny — w tym roku rytu­ał miał miej­sce na biel­skich Bło­niach. Jak wia­do­mo, pod­czas kla­sycz­nych otrzę­sin spo­ty­ka­ją się dwie gru­py uczniów: jed­na jest mniej­sza i koniecz­nie chce brać udział w zaba­wie, a dru­ga gru­pa nie chce i w ogó­le nie uwa­ża tego wszyst­kie­go za nic faj­ne­go. Zna­czy się, kom­plet­ny łań­cuch pokar­mo­wy: po jed­nej stro­nie dra­pież­ni­ki, po dru­giej szczel­nie zbi­te stad­ko wytrzesz­czo­nych owie­czek. A pośrod­ku stra­gan z taki­mi zabaw­ka­mi jak widły, mio­tły, wia­dra oraz sło­iki z róż­ny­mi glu­ta­mi w środ­ku. A u nas?

A u nas jesień śre­dnio­wie­cza, tyl­ko dobrze to prze­czy­taj­cie. Zamiast izby tor­tur i sło­ików poja­wi­ło się coś w rodza­ju zajęć dla har­ce­rzy. Pano­wie i Panie z kla­sy 3 etp 👍 posta­wi­li przed mło­dy­mi kil­ka zadań na spo­strze­gaw­czość, zwin­ność i gru­po­we głów­ko­wa­nie, a potem obser­wo­wa­li wszyst­ko spo­koj­nie z boku. Otrzę­si­ny odby­wa­ły się same, każ­dy tor­tu­ro­wał się indy­wi­du­al­nie i na luzie… 😳😳😳

Tro­chę wię­cej powie film. Zobacz­cie jak kla­sa 1 bt prze­chy­trzy­ła star­szych uczniów — mie­li zdo­być kubek z wodą za pomo­cą liny i bez doty­ka­nia zie­mi. Głów­ka pra­cu­je! To tyl­ko jed­no z zadań, któ­re musie­li rozwiązać.

Czytaj dalej

Loading

Milicjanci, demonstranci i zwykli spryciarze. Happening jak rzeczywistość…

Czwar­tek, ósmy listo­pa­da. Szkol­nym kory­ta­rzem tupie roz­krzy­cza­na gru­pa dziew­cząt. Żąda­ją jed­ne­go: „Kobie­ty na trak­to­ry!!! Kobie­ty na trak­to­ry!!!” Zaraz sobie przy­po­mi­nam, że dzi­siaj w szko­le odby­wa się hap­pe­ning zor­ga­ni­zo­wa­ny z oka­zji Obcho­dów Świę­ta Nie­pod­le­gło­ści. Jak się jesz­cze oka­że, wyda­rze­nie prze­nie­sie szko­łę w oko­li­ce koń­ca Pierw­szej Woj­ny Świa­to­wej oraz do epo­ki PRL, poka­że też, jak nasz kraj odzy­ski­wał nie­pod­le­głość w 1918 oraz 1989 roku.

Całość wyre­ży­se­ro­wa­ła Pani Gosia. Będzie gorą­co. Pamię­tam szkol­ne spek­ta­kle Pani Pro­fe­sor, na któ­rych zawsze dzia­ło się coś spektakularnego 🙂

Dzi­siaj jest podob­nie. Oto jed­na ze scen — cza­sy komu­ny, lud pozu­je z papie­rem klo­ze­to­wym, któ­ry był wte­dy trud­no dostęp­ny — na Pola­ka ponoć przy­pa­da­ło rocz­nie sie­dem rolek (zabaw­ne szcze­gó­ły tutaj). Ład­niej było­by powie­dzieć „papier toa­le­to­wy”, ale lud pra­cu­ją­cy PRL odwie­dzał klo­ze­ty, „toa­le­ta” koja­rzy­ła się ze schlud­no­ścią i „bur­żuj­stwem” (tro­chę przesadzam) 🙂

Papier-cud

Grup­ka robot­ni­ków, po pra­wej z przo­du roz­po­zna­ję bry­ga­dzi­stę Mate­usza. Na mój gust kom­bi­na­to­rzy, któ­rych zna każ­dy czło­wiek w potrze­bie — papier klo­ze­to­wy to cen­ny towar w bied­nym PRL, a spry­cia­rze zapew­ne wyno­szą go po cichu z pra­cy i „opy­la­ją” potrze­bu­ją­cym. Wil­li z tego nie będzie, ale może nasi spry­cia­rze doro­bią się kolek­cji winyli?

Kombinatorzy

Zwo­len­ni­cy Par­tii i gło­wy pań­stwa, Wła­dy­sła­wa Gomuł­ki. Zado­wo­le­ni posia­da­cze papie­ru toa­le­to­we­go oraz ci, któ­rzy szcze­rze wie­rzą w sys­tem socja­li­stycz­ny. A na środ­ku u góry szczę­śli­wy mili­cjant. Chwi­la, czy to nie Mate­usz, han­dlarz papie­rem klo­ze­to­wym? Ten to się umie życio­wo ustawić… 🙂

Zawsze z Partią

Zakład pra­cy Two­im dru­gim domem! Napis niczym żół­ta wywiesz­ka w pobli­żu prze­wo­dów wyso­kie­go napię­cia, „DOTKNIĘCIE GROZI PORAŻENIEMZGONEM!”. Sym­pa­tycz­ne dziew­czę­ta oczy­wi­ście w stro­jach z epoki.

Zakład pracy twoim domem

Zła wia­do­mość dla miło­śni­ków bim­bru: dzie­wusz­ce po lewej u góry wyra­sta z gło­wy kijek z dra­ma­tycz­nym napi­sem: Bim­ber przy­czy­ną śle­po­ty! Tak pro­pa­gan­da PRL zała­twia edukację.

Bimber

Poli­tycz­nie kraj jest uza­leż­nio­ny od Związ­ku Radziec­kie­go. Oby­wa­te­le są kon­tro­lo­wa­ni przez pań­stwo. Dosyć…

Precz z komuną

Wła­dza nie lubi demon­stran­tów. Kogo by tu… zaha­czyć…? Kogo by tu…

Komu by tu przylać

Zaha­czo­ne…

Są ranni

Jed­no z klu­czo­wych wyda­rzeń, któ­re przy­czy­ni­ły się do powro­tu nie­pod­le­głej Pol­ski w 1989 roku — Okrą­gły Stół. Wła­dza zasia­da do roz­mów z opo­zy­cją. Klu­czo­wy moment happeningu.

Okrągły Stół

Oto histo­ria pół  żar­tem, pół serio. Moim zda­niem, strzał w dziesiątkę 🙂

Jak powie­dzia­ła mi Pani Gosia, do udzia­łu w hap­pe­nin­gu zgło­si­ło się oko­ło czter­dzie­stu uczniów z róż­nych klas. To świet­ny wynik, dobrze, że ludek chce się anga­żo­wać w podob­ne even­ty. Nie­pod­le­głość też nam wywal­czy­li ludzie, któ­rym — mówiąc potocz­nie — „się chcia­ło”. Cho­ciaż, oczy­wi­ście, kosz­to­wa­ło Ich to znacz­nie wię­cej. Pamię­taj­my o Nich i prze­ło­mo­wych chwi­lach w naszej historii.

Pozdra­wiam Panią Gosię i uczest­ni­ków hap­pe­nin­gu, oraz wszyst­kich czytelników!

Loading

Pani Marysia na bis

Witam wszyst­kich, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się tro­chę popsuć swój wzrok przed ekra­nem. Dzi­siej­szy wpis będzie dość krót­ki, ale wymow­ny — wszyst­ko za spra­wą mate­ria­łów, któ­re nie­daw­no otrzy­ma­łem od dziew­cząt z kla­sy 3 et. To zdję­cia i fil­mik z poże­gna­nia, jakie ucznio­wie Tuwi­ma zgo­to­wa­li Pani Mary­si tuż przed Jej przej­ściem na eme­ry­tu­rę. Mate­riał sam ciśnie się do cyber­prze­strze­ni, nie będę mu w tym prze­szka­dzał. Tym bar­dziej, że do tej pory wize­ru­nek Pani Mary­si poja­wił się na tym blo­gu tyl­ko raz, i to w posta­ci kreskówki.

Poże­gna­nie zapla­no­wa­no pota­jem­nie. Spi­skow­cy usta­li­li datę, godzi­nę i rodzaj poże­gnal­nych upo­min­ków (kwia­ty i „Cze­ko­la­do­we tajem­ni­ce”). Nikt się nie wyga­dał. „Byłam zasko­czo­na”, powie­dzia­ła póź­niej Pani Mary­sia, „nie mia­łam żad­nych prze­cie­ków, że ucznio­wie coś szy­ku­ją”. Chy­ba myśla­ła, że po cichu przej­dzie na eme­ry­tu­rę. Tym­cza­sem w pią­tek 26 stycz­nia wyda­rze­nia poto­czy­ły się zupeł­nie ina­czej. O wyzna­czo­nej godzi­nie na kory­tarz przy por­tier­ni wyla­ła się fala uczniów z róż­nych klas. Odśpie­wa­no „Sto lat niech nam żyje! A kto? Pani Mary­sia”, roz­le­gły się bra­wa. Gdy­by na por­tier­ni leża­ła gita­ra, pew­nie spon­ta­nicz­nie zagra­ła­by jakiś nastro­jo­wy kawa­łek… Nawia­sem mówiąc, parę dni wcze­śniej widzia­łem uczniów żegna­ją­cych się indy­wi­du­al­nie. Na tzw. misia — kto przy­tu­lał się kie­dyś do tej zabaw­ki, ten wie o czym mowa. Sam też miśkowałem.

To naprawdę dla mnie?

26 stycz­nia Tuwi­mow­cy wysta­wi­li piąt­kę nie tyl­ko Pani Mary­si, ale też sobie samym. I chy­ba na tym wnio­sku zakoń­czę opis całe­go wyda­rze­nia. Zamiast przy­dłu­gie­go, lan­dryn­ko­we­go opi­su pro­po­nu­ję fil­mik poniżej:

Aby odpo­wied­nio zakoń­czyć dzi­siej­szy wpis, będę potrze­bo­wał małe­go wtrę­tu histo­rycz­ne­go o Spar­ta­nach… Jak wia­do­mo, sta­ro­żyt­ni Spar­ta­nie lubi­li dzi­dy, guzy, sinia­ki i sła­be jadło, sztu­kę trak­to­wa­li po maco­sze­mu („dobra, nama­luj mi coś na ścia­nie jak już musisz, ale masz 15 minut”). Oprócz tego sły­nę­li ze zdol­no­ści do krót­kie­go i traf­ne­go wypo­wia­da­nia się. W dwóch sło­wach zamy­ka­li myśl, któ­rą Ateń­czyk Pla­ton roz­pi­sy­wał na cały trak­tat filo­zo­ficz­ny. Po co tym piszę? Po pro­stu — jeże­li kie­dyś ktoś, kto nie cho­dził do naszej szko­ły zapy­ta was, jaka była mitycz­na Pani Mary­sia, wskaż­cie mu pal­cem powyż­szy fil­mik i odpo­wiedz­cie krót­ko, po spar­tań­sku: zobacz, jak Ją pożegnali.

Pozdro­wie­nia 🙂 dla wszyst­kich czytających.

Loading

Dzień Otwarty, Dzień Zamknięty, Dzień Przygotowań…

28 kwiet­nia mie­li­śmy w Tuwi­mie de fac­to dwa dni. Dzień Powi­tań i Dzień Poże­gnań. Dla wie­lu były to ostat­nie chwi­le w miej­scu, gdzie spę­dzi­li czte­ry lata swo­je­go życia. Dla innych — być może — 28 kwiet­nia był pierw­szym (nie­ofi­cjal­nie) dniem w nowej szko­le. Mówiąc krót­ko, żegna­li­śmy absol­wen­tów i wita­li­śmy gim­na­zja­li­stów pod­czas Dnia Otwar­te­go. Foto­re­la­cje z tych wyda­rzeń moż­na zna­leźć na szkol­nej witry­nie inter­ne­to­wej i face­bo­oku, toteż sku­pię się na 27 kwiet­nia, któ­ry był Dniem Przy­go­to­wań. Roz­pi­szę całość w for­mie dra­ma­tycz­nej, gdyż był to dzień, w któ­rym wie­le osób w szko­le otrzy­ma­ło rolę. No i ist­niał scenariusz.

Wystę­pu­ją:

Siła Wyż­sza, Chór uczniow­ski, Ucznio­wie 1 ct kon­kret­nie, Sabi­na, Ucznio­wie 2 et, Pani Wie­sia, Pani Doro­ta, Pan Patryk, Pan Tomasz

AKT 1

(Miej­sce: dzien­nik elek­tro­nicz­ny, 24 kwiet­nia, godzi­na 10:04)

Siła Wyż­sza: W załą­cze­niu prze­sy­łam pro­gram Dnia Otwar­te­go, któ­ry rów­nież wisi już od kil­ku dni w poko­ju nauczy­ciel­skim.  Pro­szę wycho­waw­ców o poin­for­mo­wa­nie klas o tym programie.

AKT 2

(27 kwiet­nia, teren szko­ły, zaawan­so­wa­ne popo­łu­dnie. Pootwie­ra­ne drzwi do klas. Na kory­ta­rzu idą sznur­kiem ucznio­wie; przy­po­mi­na­ją tro­chę mrów­ki. Nio­są to co zdo­by­li na por­tier­ni: płót­na, nożycz­ki, inne rze­czy. Będą deko­ro­wać sale — zamie­nią je w róż­ne kra­je. Sły­chać obca­sy — zapo­wia­da­ją Panią Wie­się, któ­ra przez naj­bliż­sze kil­ka godzin będzie robić w salach noto­rycz­ne inspekcje)

Chór uczniow­ski: Oko wszę­dzie, ucho wszę­dzie. Co to będzie? Co to będzie?

Pani Wie­sia: Nie rób­cie Dzia­dów. Zdą­ży­cie na jutro?

Chór uczniow­ski: Kil­ka rze­czy donie­sie­my rano.

Akt 3

(Deko­ra­cja kory­ta­rza. Balo­ni­ki — grup­ka uczniów z 1 ct prze­ta­cza do nich dwu­tle­nek węgla wypro­du­ko­wa­ny w płu­cach. Od tej pro­duk­cji robią się z począt­ku czer­wo­ni, ale potem już tyl­ko bled­ną. Będą moco­wać balo­ni­ki do listwy na kory­ta­rzu. Na tej samej listwie trzy oso­by z chó­ru uczniow­skie­go zawie­sza­ją duży napis „Wita­my”)

Chór uczniow­ski z 1 ct: Cięż­ko idzie!

Sabi­na: Nie mogę! Nie umię zawią­zy­wać baloników.

Pan Tomasz: Spo­koj­nie. Będziesz dźwi­gać sto­ły. Jesz­cze nie wiem dokąd, bo przez fra­mu­gi te kolo­sy nie przejdą.

Pan Patryk (chwi­lę potem): Sto­ły i rośli­ny trze­ba zabrać, bo tutaj będzie pokaz ani­ma­cji. A tam — hen koło por­tier­ni — będzie pokaz barmański.

Chór uczniow­ski z 1 ct: Ile tych balo­ni­ków? Jak wie­szać? Skąd? Dokąd? Jak? Jak?

(Kory­tarz koło sali 204. Drzwi do sali 204 sze­ro­ko otwar­te. Widać przez nie ogrom­ne ster­ty tek­tu­ro­wych pudeł. Co z nich zbu­du­ją ucznio­wie kla­sy 2 et? Wło­chy? Nepal? Pudło — tutaj będzie Fran­cja. Oj, rośnie Fran­cja ponad czub­ki głów…)

Chór uczniow­ski z 2 et: Potrze­bu­je­my trzech balo­ni­ków w kolo­rach Francji.

Chór uczniow­ski z 1 ct (mocu­jąc do drzwi sali 204): Nie­bie­ski, bia­ły, czerwony!

Pani Wie­sia: Zdą­ży­cie na jutro?

(Na kory­tarz wypły­wa Siła Wyż­sza. Nic nie mówi. Atmos­fe­ra pra­cy nasi­la się)

Akt 4

(Sala na pierw­szym pię­trze — w środ­ku jest jak­by orien­tal­nie, przez salę prze­pły­wa rze­ka. Trój­ka dziew­cząt budu­je kon­struk­cję przy­po­mi­na­ją­cą jakąś kolum­na­dę. Na środ­ku Pani Doro­ta z zasty­głym okrzy­kiem na ustach)

Pan Tomasz: Co tam sły­chać ? Chiń­czy­cy trzy­ma­ją się mocno?

Pani Doro­ta: Tu będzie Taj­lan­dia. Ale mało rąk do pomo­cy. Chłop­cy nie przy­szli pomóc, z Taj­lan­dii robi się nie­zły Meksyk.

Pani Wie­sia (wcho­dzi stu­ka­jąc ener­gicz­nie obca­sa­mi): Zdą­ży­cie na jutro?

Chór uczniow­ski: Kil­ka rze­czy donie­sie­my rano.

Pani Doro­ta (wycho­dząc przed sze­reg uczen­nic): Będzie nawet słoń!

Zakoń­cze­nie

(28 kwiet­nia, szkol­ny kory­tarz. Na kory­ta­rzu 400 gim­na­zja­li­stów. Zaglą­da­ją do sal, aby zwie­dzić Fran­cję, Gre­cję, Mek­syk, Taj­lan­dię, Wło­chy, inne kra­iny… Oglą­da­ją poka­zy — ani­ma­cji oraz bar­mań­ski. Są zain­te­re­so­wa­ni. Gesty­ku­lu­ją. Zaga­du­ją. Przez tłu­my prze­bi­ja się Pan Patryk. Siła Wyż­sza w towa­rzy­stwie nauczy­cie­li odwie­dza poszcze­gól­ne kra­je — kla­sy, oce­nia­jąc ich wystrój, przy­go­to­wa­ne potra­wy i ubio­ry regionalne.)

Pani Wie­sia: Zdą­ży­li.

Siła Wyż­sza: A jakie potra­wy przygotowali!

(Mija­ją kolej­ne godzi­ny… Dzień Otwar­ty zosta­je zamknię­ty oko­ło 14.00).

Tak, wiem. Wię­cej dra­ma­tów nie napi­szę. Pozdra­wiam wszystkich 🙂

Loading