Rajdowcy z Tuwima

Na śro­dę Tuwim zapla­no­wał rajd. Będzie żużel. Kamol­ce. Chasz­cze i doły, praw­do­po­dob­nie tro­chę bło­ta, a na koń­cu wspól­ne impre­zo­wa­nie na zie­lo­nym pod chmur­ką. Albo — oba­wiam się — będzie tyl­ko bło­to i zwy­czaj­ne zaję­cia w kla­sach. W histo­rii szko­ły pogo­da już kil­ka razy odwo­ła­ła rajd. Ale co tam… Może do śro­dy wró­ci lep­sza aura i wyciecz­ka na Kozią Gór­kę sta­nie się fak­tem. 683 metry n.p.m., wtur­lam się bez jęku. OK, może odro­bi­nę pona­rze­kam w myślach na stro­mym podej­ściu, ale wido­ki i świe­że powie­trze mi to wyna­gro­dzą. Dawaj­cie Kozią Gór­kę. Zna­my się dobrze, już kie­dyś na nią wcho­dzi­łem z Tuwi­mem, podob­nie zresz­tą jak na Dębo­wiec czy Błat­nią. Wpa­ko­wać się w orta­lion i do dzieła.

Podej­ście na szczyt… czas, gdy momen­ta­mi nie­je­den (na przy­kład ja) ule­ga pro­stej prze­strzen­nej fata­mor­ga­nie.  Oto przed nami jesz­cze dwie­ście metrów do celu, do góry. Po kolej­nym zakrę­cie pozo­sta­je już tyl­ko trzy­sta. Zarzu­ca się ostre tem­po i do celu zosta­je tyl­ko pół kilo­me­tra, po kwa­dran­sie kilo­metr. Nie lubię fata­mor­gan. Nie mam za to nic prze­ciw­ko tułacz­ce na świe­żym powie­trzu. Idzie­my. Wzrok przy butach albo w odda­li, tyl­ko nosy gło­śno pra­cu­ją — chy­ba na tych wyso­ko­ściach powie­trze robi się roz­rze­dzo­ne i zaczy­na stop­nio­wo zani­kać, pra­wie jak na Eve­re­ście 🙂 Wresz­cie wyła­nia się czu­bek gór­ki, gdzie zawsze już ktoś sie­dzi i cze­ka na resz­tę, popi­ja her­bat­kę i dowcipkuje.

Kie­dy wszy­scy docie­ra­ją na szczyt zaczy­na­ją się wystę­py kla­so­wych show­ma­nów w kon­wen­cji kon­kur­su z nagro­da­mi i karą. W jury obo­wiąz­ko­wo któ­ryś z panów geo­gra­fów: Kra­cia­sta-Koszu­la albo Krót­kie-Spoden­ki-i-Myc­ka-Obie­ży­świa­ta. Ucznio­wie poka­zu­ją ske­cze, śpie­wa­ją i lan­su­ją nowomodę 🙂

Dosyć pisa­nia. Chy­ba wię­cej powie­dzą zdję­cia. Posta­no­wi­łem poka­zać tro­chę foto­sów z nie­co daw­niej­szych cza­sów, z lat 2005, 2006 i 2009, przy czym nie ukła­dam gale­rii według lat, chy­ba nie jest to potrzeb­ne. Na czwar­tym zdję­ciu zoba­czy­cie kil­ku zacnych nauczy­cie­li, któ­rych już z nami nie ma, współ­two­rzy­li spo­łecz­ność Tuwi­ma w cza­sach, gdy szko­ła mie­ści­ła się jesz­cze na Jaskrowej.

Tak było kie­dyś. A jak będzie w tym roku? Jeśli Bóg Desz­czu odpu­ści, to rela­cję znaj­dzie­cie na witry­nie szko­ły lub face­bo­oku. Pozdra­wiam wszystkich!

Loading

Face­bo­ok Comments

Dodaj komentarz